Na dobry początek

Nowy rok, nowy/a ja? Z jednej strony – kolejny rok oznacza nic więcej jak tylko zmianę cyferki w dacie, z drugiej zaś – jest to symbol przejścia, zmian, czegoś nowego. Zwykle, rozpoczynający się Nowy rok jest impulsem do zmiany, najczęściej jednak krótkotrwałej – wiąże się to z wieloma postanowieniami, których realizacji bardzo szybko zaprzestajemy. Jak więc zacząć, żeby dobrze wykorzystać kolejne dwanaście miesięcy swojego życia?

Przede wszystkim, trzeba zakończyć miniony rok. Dla wielu osób to być może oczywiste, ale nadal zbyt dużo ludzi nie potrafi zamknąć przeszłych rozdziałów swojego życia i wciąż żyją frustracjami, noszą w sobie żal i rozpamiętują dramaty – jednocześnie chcąc zmian. Tak się nie da. Nie można zbudować nowego „dobrego” zanim skutecznie i ostatecznie nie pożegnamy starego, bo zamiast próbować nowych rzeczy, korzystając z dotychczasowych doświadczeń, to rozpamiętujemy przeszłe wydarzenia, nie wyciągając wniosków – stoimy w miejscu, a w pewnym momencie wręcz zaczynamy się cofać. Żeby doświadczyć zmian, trzeba przeć do przodu i samemu „być zmianą”.

To co było, już za nami

Nowy rok powinien być dla nas czasem pewnego rodzaju życiowego rachunku, ale przede wszystkim też inspiracji i motywacji do zmian. W ciągu kilku pierwszych dni, kiedy zwykle odpoczywamy jeszcze po świętach i sylwestrze, warto znaleźć chwilę dla siebie – poświęcić kilka godzin tylko dla siebie. W tym czasie należałoby przeanalizować co nas w minionych miesiącach spotkało, wyciągnąć z tego lekcję na przyszłość i pożegnać się symbolicznie z tym co było. Ostatecznie, to przecież tylko wspomnienia, które nie mają wpływu na to co nas spotka – na to wpływ mamy my sami oraz to w jaki sposób będziemy postępować. Dopiero jeśli przestaniemy rozpamiętywać przeszłość, wyciągniemy wnioski i będziemy iść przez życie do przodu z nowym, pozytywnym nastawieniem, to mamy szansę na dobre zmiany. Najważniejsze żeby pamiętać, że to my sami kształtujemy swoje życie – ważne więc jak o nim myślimy. Dlatego też nie możemy aktywnie żyć przeszłością, która nam się nie podobała, bo zamykamy sobie tym drogę do poznania „lepszego nowego” – tu, paradoksalnie, nie możemy też zbyt długo pławić się w swoim sukcesie, ponieważ działa to analogicznie (spoczynek na laurach również powoduje stanie w miejscu, co oznacza brak rozwoju).

Zmiany, zmiany…

Podczas analizy minionego roku, trzeba pomyśleć, co było dobre, a co chcielibyśmy zmienić. Na podstawie takiej obserwacji, możemy dokonać wyboru, co przyniosło nam pozytywne rezultaty i warto kontynuować takie wybory, a jakie decyzje nie były najlepsze, więc w przyszłości trzeba będzie zmodyfikować plan działania. Nie ma co zatrzymywać się na tym co złego nas spotkało – chyba każdy zna powiedzenie „co nas nie zabije, to nas wzmocni” i właśnie tak należy postrzegać niepowodzenia. Każde doświadczenie nas czegoś uczy, najważniejsze żeby wyciągać wnioski na przyszłość. Pomyślmy zatem co chcemy zmienić i kiedy już określimy cel, pomyślmy co możemy zrobić, żeby go osiągnąć. Nie spodziewajmy się też, że ktoś zrobi coś za nas – jeśli sami nie weźmiemy się za siebie i własne życie, to nikt tego za nas nie zrobi. Kiedy ktoś decydowałby za nas, pewnie łatwiej by było zrzucić na niego winę za te wybory i nieprzyjemne doświadczenia z nimi związane, ale nie o to tu chodzi. Nie możemy całe życie uciekać od odpowiedzialności i ciągle zrzucać winę za to co nam się w naszym życiu na innych. Trzeba w końcu wziąć pełną odpowiedzialność za swoje życie i realizować cele niezależnie od opinii innych – do nasze życie, nasze wady i zalety, nasze wzloty i upadki – i tylko od nas zależy jak z nich będziemy korzystać oraz jak się z nich podnosić.

Małymi krokami

Nie oczekujmy też, że wraz z momentem podjęcia decyzji o zmianach, jak za pstryknięciem palców obudzimy się rano w innej rzeczywistości. Przede wszystkim, wszystko – również każda zmiana – wymaga czasu. Przecież nie od razu Rzym zbudowano. Co prawda każdy obrany cel, powinien być określony w czasie, żebyśmy mogli badać postępy, ale dajmy sobie go odpowiednio dużo, żeby możliwość jego realizacji była realna. Bez tego jesteśmy z góry skazani na porażkę – czy jesteśmy w stanie w zdrowy sposób zrzucić 15 kg w dwa tygodnie, albo odkochać się w byłym partnerze w ciągu kilku dni i ułożyć sobie na nowo życie w tydzień, do etapu którego budowanie zajęło nam dotychczas kilka lat? Oczywiście, że nie. Potrzebujemy czasu na zmiany – wszystko go potrzebuje: zwierzęta i rośliny do wzrostu, proces technologiczny do zakończenia produkcji, ciasto w piekarniku żeby się upiec… – wszystko. Zatem dajmy sobie czas. Jeśli będziemy powoli i konsekwentnie realizować swoje plany, na pewno je zrealizujemy, a ponadto będziemy mieć możliwość modyfikacji założeń, w razie gdyby w miarę postępów coś nas zaskoczyło. Trzeba też pogodzić się z faktem, że choćbyśmy mieli najlepszy plan, to życie pisze swoje scenariusze, które mogą nam skutecznie pokrzyżować nasz zamysł. Musimy być więc elastyczni i modyfikować swoje założenia zgodnie z tym, co przyniesie nam los. Warto nauczyć się traktować przeciwności nie jak porażki, a jak wyzwania.

Wczoraj nie definiuje dzisiaj

A dzisiaj nie definiuje jutra. Nawet jeśli dotychczas szliśmy w życiu jakąś obraną ścieżką, która ostatecznie nie jest dla nas satysfakcjonująca, to co stoi na przeszkodzie to zmienić? Nasze życie jest takie, jakie sami je wykreujemy. Wobec tego, jeśli czujesz, że wykonywana praca nie sprawia Ci przyjemność, mieszkanie w małym mieście nie pozwala Ci rozwinąć skrzydeł a może duże miasto Cię męczy, to zmień to. Nikt nie mówi, że zmiany są łatwe, ale z perspektywy tego, że każda zmiana przynosi coś nowego, co zawsze nas czegoś uczy, można przyjąć założenie, że wszystkie zmiany (ostatecznie) są dobre. Każde doświadczenie nas kształtuje, czyli w gruncie rzeczy to właśnie dzięki tym dobrym i złym doświadczeniom stajemy się sobą. Jeśli coś w naszym życiu nam nie odpowiada, to w takim razie spróbujmy żyć inaczej, bez względu na to czy komuś się podoba czy nie – w końcu nikt za nas naszego życia nie przeżyje.

Zawsze można zacząć na nowo

Jeśli pomimo świetnego planu i perfekcyjnego jego wykonania, z czasem okaże się, że jednak nie do końca o to nam chodziło lub oczekiwaliśmy całkiem innych efektów, nie ma co się zniechęcać. Zawsze przecież możemy plan modyfikować, czy całkowicie zmieniać – dowolną ilość razy. Nawet jeśli dzisiaj wydaje nam się coś słuszne i odpowiednie dla nas, nie jesteśmy przecież w stanie przewidzieć jak będzie po osiągnięciu celu, skoro dotąd tego nie doświadczyliśmy lub poznaliśmy to w innych okolicznościach. Jak mówił jeden ze starożytnych myślicieli panta rhei – wszystko płynie, więc i my płyńmy z tym nurtem. Na decyzje o zmianach nie musimy jednak czekać kolejnych dwunastu miesięcy. Przełom roku traktujmy jedynie jako symbol „nowego”, który ma nas zmobilizować do działania. A skoro to tylko symbol, to znaczy, że przy właściwej motywacji każdy czas jest dobry na zmiany – i tego się trzymajmy. Nie bójmy się zmian, nawet jeśli nie będą one łatwe, bo to właśnie one dają nam możliwość rozwoju. ❅

mgr. Małgorzata Kuczar, psycholog