Granice intymności bez (fizycznej) nagości

Nagość zwykle kojarzy na się z brakiem odzieży na ciele. Czasem jednak, gdy stoimy przed kimś kompletnie ubrani, mamy poczucie jakbyśmy byli nadzy. Czy można więc być nagim, będąc ubranym? Otóż bywają osoby, które znają nas tak dobrze, że nie jesteśmy w stanie nic, albo przynajmniej niewiele, przed nimi ukryć. Zapominamy jednak, że wcześniej to my decydujemy, jak blisko siebie te osoby chcemy dopuści i jak dużo siebie pokazać.

Wbrew pozorom, nie jest to jednak kwestia porywu chwili. Budowanie zaufania i bliskości emocjonalnej jest procesem niełatwym do osiągnięcia, rozłożonym w czasie. W przypadku bliskości fizycznej, często dajemy ponieść się namiętności i porywowi chwili – bywa, że zaspokajając popędy zapominamy o intymności. Nie mamy problemu z tym, żeby pokazać się komuś bez ubrań, ale kiedy mamy odsłonić się przed kimś takimi, jakimi jesteśmy w środku, budzą się w nas lęki i obawy. Można zatem wnioskować, że zbliżenie emocjonalne nie jest stanem, który chcemy dzielić z pierwszą lepszą osobą. Kiedy pozwalamy na to, by ktoś poznał nas takimi, jakimi jesteśmy naprawdę, to między nami a tą osobą wytwarza się prawdziwa bliskość, związana z intymnością. Pielęgnacja tej bliskości wymaga jednak zaangażowania, poświęcenia czasu, a także chęci wysłuchania i zrozumienia emocji drugiej osoby oraz poznania siebie nawzajem.

Poznaj siebie

Więź emocjonalna ma swój początek w naszym wnętrzu, a jej tworzenie uzależnione jest od nas samych i tego, na ile potrafimy identyfikować, to co czujemy w głębi oraz jak sobie z tym radzimy. Niezbędnym zatem jest poznanie samego siebie – wsłuchanie się w swój wewnętrzny głos i znalezienie odpowiedzi na bardzo osobiste pytania, które nas odsłaniają. Co sprawia, że czujemy się komfortowo, a co że jesteśmy spięci? O czym i w jaki sposób myślimy? Jak reagujemy w danej sytuacji? Analiza samego siebie w kontekście emocjonalnym pozwoli nie tylko na podstawowe samopoznanie, ale również na identyfikację własnych lęków i skonfrontowanie się z nimi.

Poznaj swoje słabe punkty

Świadomość tego, co jest w stanie nas zranić, jest niezwykle ważna. Jednakże jest to też jeden z najbardziej strzeżonych przez nas elementów nas samych. Poznanie własnych słabości nie sprawi, że one znikną, ale oswojenie się z nimi pozwoli na podjęcie świadomych działań, w chwili kiedy przyjdzie nam się z nimi zmierzyć. Jest to ważne, szczególnie kiedy niepoznane lęki mogą „wziąć górę”, a strach nas sparaliżuje, uniemożliwiając emocjonalne działania, które zostają zablokowane w naszym wnętrzu.

Bardziej intymna niż seks

Odsłaniając jednak przed kimś nasze słabości, dajemy mu potężne narzędzie do zadania nam bólu czy sprawienia przykrości. To dlatego tak bardzo chronimy informacje o tym co wywołuje nasz lęki i jakie mamy słabości. Dlatego też staramy się dokonywać starannej selekcji osób, które do takiej wiedzy dopuszczamy, a w związku z tym nie z każdym budujemy bliską relację emocjonalną. Osoba, której powierzymy siebie, musi mieć nasze zaufanie, ponieważ posiadanie tak ważnych informacji o nas, daje jej niesamowitą władzę, natomiast nas samych odziera z intymności – podając komuś nasze lęki i słabe strony, stajemy się nadzy oraz bardziej bezbronni. Właśnie to powoduje, że bliskość emocjonalna jest bardziej intymna od stosunku seksualnego, który skupia się wokół fizyczności.

Zdrada emocjonalna boli bardziej

Bliskość fizyczna i duchowa różnią się od siebie. Ze względu na misterność budowania relacji emocjonalnej, a także jej znaczenie, zabawienie się naszymi uczuciami często jest trudniejsze do wybaczenia niż sama zdrada fizyczna. Obdarzając kogoś tak ogromnym zaufaniem, na podstawie którego dzielimy się z nim wiedzą o tym jak reagujemy, odczuwamy czy przeżywamy emocje, oczekujemy lojalności. To dlatego, kiedy okazuje się, że zaufana osoba przed którą się otworzyliśmy jej nie dotrzymała, czujemy się ogromnie skrzywdzeni, często mając wrażenie, jakby pozbawiono nas części nas samych. To dlatego właśnie, że tą część tej osobie podarowaliśmy, a ona – w jakimś sensie – zabrała ją ze sobą.

Nie zamykaj się na przyszłość

Wystawienie się „na widok” dla nikogo nie jest łatwe. Założenie „grubego pancerza” chroni nas przed światem zewnętrznym, czyni dla niego niedostępnym i pomaga stawić czoło lękom – przed samotnością, odrzuceniem, opuszczeniem, zlekceważeniem. Dlatego, szczególnie kiedy nasze zaufanie zostanie zawiedzone, trudno jest otworzyć się przez kolejną osobą. Niektórzy mogą nawet dojść do wniosku, że jest to zbędne i bezużyteczne, jednak są powody ku temu, by wyjść ze swojej skorupy i zburzyć postawione wokół siebie mury. Jeśli pragniemy mieć mocne i trwałe relacje z innymi, to jest to niezbędne. Przeszłe doświadczenia należy potraktować jako „nadpisaną” cząstkę nas, którą w pełni świadomie, przedstawimy kolejnej osobie. Musimy stawić czoła naszej emocjonalności, żeby nas nie zdominowała – przyda się to również w regeneracji naszego samopoczucia i pomoże w procesach zmiany myślenia.

Rozmawiaj ze sobą

Poznając samego siebie i podejmując wewnętrzny dialog, możemy wpłynąć na sposób w jaki pojmujemy doświadczane sytuacje. Zamiast zamykać się w przekonaniu: „Ta osoba mnie skrzywdziła, zagraża mi”, możemy zmienić postrzeganie: „Choć mnie skrzywdziła, nie pozwolę by negatywnie to na mnie wpływało”. Każde doświadczenie nas wzbogaca i czegoś uczy, dlatego nauczmy się z nich czerpać doświadczenia na przyszłość. Pomimo, iż czasem wydaje się to trudne do przejścia, to przecież jak nie raz już bywało – „co nas nie zabije, to nas wzmocni”.✿

Małgorzata Kuczar,psycholog